Podwójna

Bywam obiema, zwęgloną Dorą i przechrztą Rachelką,
którą uszczęśliwiło czterdzieści
polskojęzycznych kanałów o przyrodzie.

Tamta pierwsza co noc traci dziecko w płomieniach,
gwałcona przeżywa świętokradczą rozkosz
i nie może powstrzymać mrowienia nóg, gdy myśli o matce.

Druga znieczula się kojącym światłem supermarketów,
kiepską literaturą i zapachem piżma.
W kremach anti wrinkle szuka sposobu na nieśmiertelność.

Kiedyś ocalone z pożogi córki zmienią jej ostatniego
pampersa. I nawet nie zdąży się zdziwić,
że na ekranie tak szybko pojawiły się napisy

Wiersz pochodzi z tomu „Stop-klatka”

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
Ten wpis został opublikowany w kategorii Wiersze z książki. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.